Gdyby tylko widzieć to, co JEST…
Takie proste i chwilami tak trudne. Marzyciele tego świata wiedzą coś o tym. Zbliża się 23.00 i po raz pierwszy od dłuższego czasu mam niewątpliwą przyjemność posłuchać szumu liści ogromnej topoli, która choć rosnąc u sąsiada, i tak odważnie zaszczyca swą obecnością mój ogródek. I moją przestrzeń oczywiście.
Zadziwia mnie, jak łatwo dogaduje się z wiatrem, który nie ma przecież żadnych planów i jest nieustającą, szaloną, zaskakującą zmianą. Są przecież tak różni… Chyba też należę do tego zespołu, bo ilekroć pozwolę sobie na szaloną zmianę – żadne z nich mnie nie osądza. Mnie też nie przeszkadza ta nieprzewidywalność – ani liści, ani tego pędu powietrza, który pojawia się i znika, choć nikt go nie prosi, ani nikt nie wygania. Oni widocznie widzą we mnie coś, czego nie potrafi dostrzec wielu ludzi.
O tak – ludzie raczej nie lubią zmiany…
Na szczęście nie wszyscy. Marzyciele tego świata oddychają zmianą, ale czasem zachowują się jak psy wystawiające głowy przez odsunięte szyby pędzących samochodów – pełnia szczęścia i nie do końca ostry zarys tego, co JEST…
Chwilami pytam o to, co jest tutaj wymagane, by nie zatracić tego naturalnego zachwytu prędkością zmiany, kiedy wybieramy stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością i wszystkim, co się w niej zawiera. Obecność ze wszystkim nie jest chwilami komfortowa. Ta rzeczywistość ograniczeń potrafi całkiem sprytnie zassać nas w swoje objęcia. Szczególnie w chwilach, kiedy wszystko okazuje się odwrotnością tego, czym myśleliśmy, że JEST. Wtedy łatwo zapomnieć, że przecież wciąż mamy wolny wybór.
Zawsze możemy wybrać COŚ INNEGO.
Wiara w naprawianie świata to walka z wiatrakami. Wiara w ogóle, to ucieczka od świadomości. Jak by to było, gdyby zamiast wierzyć, pozwolić sobie po prostu WIEDZIEĆ? Chcesz, czy nie – ZAWSZE WIESZ! I umysł nie ma z tym nic wspólnego.
I jeszcze jedno! Dzisiejsze odkrycie! Najbardziej nie chcemy wiedzieć o tym, że zadziewa się zmiana, o którą poprosiliśmy. Dlaczego? Bo zmiana zawsze wygląda inaczej, niż myśleliśmy, że będzie wyglądać…
W chwilach, kiedy robi się intensywnie, zamiast cofać się do tego, co było, zadaj pytanie:
Czy to jest zmiana, o którą prosiłem, ukazująca się inaczej, niż myślałem, że się ukaże? I wszystko, co się pod tym kryje, niszczę i odkreuję.
I poczujesz, że tak naprawdę, jesteś jak wiatr, tylko akurat dziś, to bardziej halny, niż wiosenna bryza. No i masz wsparcie topoli. I moje… Jeśli tylko o to poprosisz.
Eliza Sarna: http://accesslifeelizasarna.com/






